Nie można jechać do Kagi, jeżeli wiatr jest choćby tylko taki lekki, że może „trzy włoski poruszyć”.
Ale dzień zupełnie cichy jest rzadkością na tem dzikiem zachodniem wybrzeżu. Prawie zawsze, od Japońskiego morza, Korei, Chin lub arktycznej Syberyi wieje wiatr północno zachodni, tak, że musiałem całe miesiące czekać, zanim trafiła się sprzyjająca odwiedzeniu Kagi pogoda.
Obierając krótszą drogę, jedzie się Kurumą, albo idzie się pieszo z Matsuy do Mitsu-ura.
Jakkolwiek odległość ta wynosi zaledwie siedem mil, jedzie się kurumą półtrzeciej godziny, droga bowiem jest najgorsza z całego Izumo. Minąwszy Matsuę, wjeżdża się na szeroką, jak lustro gładką równinę, całą pokrytą polami ryżowemi i otoczoną lesistemi pagórkami. Wązka, ledwie na jeden pojazd wystarczająca ścieżka, przecina tę zieloną płaszczyznę, wznosi się w górę, potem znów wpada na dół, na inną, większą i także polami ry-