powierzchnią wody, a odległość jednej ściany od drugiej wynosi trzydzieści stóp. Zupełnie na prawo wystaje biała skała z otworem, z którego płynie słaby strumień, tak biały, jak sama skała.
Jest to owo sławne źródło Jizo, źródło mleka, z którego piją zmarłe dzieci. Czasem strumień bije silniej, czasem słabiej, ale nie ustaje nigdy, ani w dzień ani nocy. Matki, mające mało pokarmu, przychodzą tutaj, modlą się o większą obfitość, a prośba ich bywa zawsze wysłuchana. Matki zaś, mające nadmiar pokarmu, modlą się znowu do Jizo, aby wzięła od nich tyle mleka, ile jej dla zmarłych dzieci potrzeba — i ta prośba także zostaje spełniona. Tak przynajmniej mówią ludzie z Izumo.
Odgłos bijącego o skałę morza, szmer i łoskot fali o mury, rzęsisty deszcz, bełkot i plusk spadającej wody i wszystkie te tajemnicze tony, które z niewidzialnych miejsc dolatują, napełniają grotę głosami — iż zdaje się, że jakieś nieuchwytne istoty skarżą się jedna przez drugą.
Pod nami, głęboko, wszystkie skały odbijają się tak jasno jak w szkle.
Zdaje mi się, że nie byłoby nic milszego, nad przepłynięcie groty i rzucenie się w fale morza w jej chłodnem cieniu. Lecz gdy zbieram się już do skoku, słyszę dziki okrzyk przestrachu moich wioślarzy: To jest śmierć pewna!
Przed sześcioma miesiącami, kilku mężczyzn wskoczyło tutaj i dotychczas niewiadomo nic o nich.
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.