Przez granatowo czarną zatokę płyniemy ku skalistemu wybrzeżu Kaga-ura.
Podobnie jak w Mitsu-ura, całe wybrzeże pokryte jest łodziami, zwróconemi „dziobem“ ku morzu; po za jednym szeregiem jest drugi szereg, tak, że z trudnością przedzieramy się ku małym uśpionym uliczkom. Wszystko zdają się spać. Jedyna żywa istota, którą tu widzimy, jest kot, siedzący na sterze łodzi; kot o długim ogonie. Niełatwo jest odnaleźć jedyną, znajdującą się tu gospodę, nigdzie niema napisów, a każdy dom wygląda na prywatne mieszkanie rybaka albo fermera. Ale miejscowość godna jest widzenia. Zewnętrzne fasady domów pokryte są rodzajem żółtych stuków, a ten jasny, ciepły ton, w świetle błyszczącego, błękitnego dnia, nadaje maleńkim uliczkom przedziwnie wesoły wygląd.
Wreszcie odnajdujemy gospodę, ale musimy długo czekać, zanim możemy wejść. Wszystko zdaje się spać, albo też niema nikogo, jakkolwiek wszystkie okna i drzwi są otwarte. Widocznie w Kaga-ura niema wcale złodziei. Hotel leży na niewielkiem wzniesieniu i ma wejście od głównej ulicy, po dwóch kamiennych schodkach. Po drugiej stronie ulicy widzę świątynię sekty Shinto i świątynię sekty Zen, prawie jedna obok drugiej.
Wreszcie na ulicy, biegnąc do hotelu, ukazuje się młoda, ładna dziewczyna, obnażona do pasa, kłania nam się wdzięcznie i znika wewnątrz domu. Jest to służebna gospody, O-kayo-San, co oznacza „rok szczęścia“.
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/220
Ta strona została uwierzytelniona.