Uroczy ten mały hotelik, z którego górnych pokoi widać wodę, leży na końcu sierpowatego Mionoseki, na drugim zań końcu leży Mjojinja, tak, że chcąc się dostać do świątyni, trzeba przejść wzdłuż całe miasto, albo popłynąć łódką. Ale całe miasto godne jest widzenia. Zbudowane jest tak ciasno pomiędzy morzem a górami, że jest tylko jedna otwarta ulica, a i ta jest tak wąska, że z drugiego piętra, po stronie morza, mógły przeskoczyć mężczyzna na drugie piętro po stronie gór. Jest jednak ciasnotą swoją niezwyle malownicza, z politurowanymi balkonikami i rozwieszonemi, zapełnionemi pismem draperyami. Od tej głównej ulicy biegnie kilka maleńkich uliczek na dół do wody, gdzie kończą się schodami.
Przed odwiedzeniem świątyni nie mogę oprzeć się pokusie odświeżenia moich członków, i wyszedłszy od tylnej części hotelu, wskakuję do dwanaście stóp głębokiej wody i opływam port. W drodze do Miojinja spostrzegam mnóstwo małych sklepików, z przedziwnymi koszykami i przedmiotami z bambusu, wystawionymi na pokaz. Piękne wyroby z bambusu są głównym produktem Mionoseki i prawie każdy zwiedzający to miasto kupuje taki przedmiot, aby go zawieźć do domu.
Miojinja w architekturze nie jest tak okazała jak inne świątynie Shinto w Izumo, wewnętrzne dekoracye nie zasługują także na szczególny opis. Ale wejście przez szeroką, spadzistą powierzchnię bruku, po pod granitowem torii, między kamiennymi lwami i latarniami, oddziaływa imponująco.
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.