Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

wreszcie zamienia się w prawie niedosłyszalne mruczenie — potem następuje uderzenie „Ghi! ghi!“
W nocy Mionoseki jest jednym z najweselszych i z najbardziej ruchliwszych portów wschodniej Japonii. Od jednego końca sierpu do drugiego, odbijają się w wodzie światła shoku, i w całem powietrzu czuć radość świąteczną. Wszędzie słychać uderzenia tsuzumi, małych ręcznych bębenków, i słodki, zawodzący śpiew dziewcząt, brząkanie instrumentów, klaskanie w dłonie podczas tańca, krzyki, nawoływania i śmiechy grających. A wszystko to jest tylko świętem powrotu żeglarzy. Jakże mało natura żeglarzy różni się od siebie na całej kuli ziemskiej! Mówią, że każdy większy okręt, przyjeżdżający do Mionoseki, wydaje trzysta, do pięciuset yen na sake i tancerki. Modlą się więc żeglarze do wielkiego bóstwa, które nie nawidzi jaj, o wygładzenie morza i rozesłanie przyjaznego wiatru, by okręt mógł na czas i szczęśliwie przybyć do Mionoseki. Gdy jednak przybiją pomyślnie do portu, jakże skąpą jest ofiara, złożona bóstwu, a jak olbrzymia suma, wydana na tańce i gospody!
Ale wielkie bóstwo jest dobre i cierpliwe, z wyjątkiem, jeśli chodzi o jaja.
Żeglarze japońscy są niezwykle łagodni w porównaniu z naszymi i nie pozbawieni pewnej subtelności i uprzejmości. Widzę ich siedzących podczas bankietów, obnażonych do pasa, gdyż jest bardzo gorąco — w ręku trzymają wafelki tak zgrabnie, i przepijają do siebie sake tak uprzejmie, jak