Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

Obok lakierowanego stolika, na którym znajduje się naczynie z herbatą, jest drugie, niższe wzniesienie, na którym stoi dzwon świątyni w kształcie olbrzymiej miski.
Do dzwonu zbliża się kapłan i uderza weń młotem. Dzwon wydaje dźwięk przytłumiony. Kapłan staje zdziwiony, podnosi dzwon, zagląda do niego, i wyciąga zeń śmiejące się dziecko. Uśmiechnięta matka podbiega szybko, aby go od tego ciężaru uwolnić i kapłan, matka i dziecko, spoglądają na nas z szczerą wesołością, która i nas ogarnia.
Akira opuszcza mnie na chwilę i rozmawia z człowiekiem, obsługującym świątynię, wkrótce potem powraca, niosąc w ręce dziwną, lakierowaną szkatułkę, prawie na stopę długą i cztery cale szeroką. Na jednym końcu szkatułki widzę otwór, ale nigdzie nie dostrzegam śladu pokrywy.
— Jeśli pan zapłaci dwa sen’y — mówi Akira — bogowie powiedzą nam przyszłość.
Płacę dwa sen'y, Akira potrząsa skrzynką, i z wnętrza jej, przez otwór wychodzi wąski pasek bambusu, pokryty chińskiem pismem.
— „Kichi!“ woła Akira — to oznacza szczęście, numer pięćdziesiąty pierwszy!
Znowu potrząsa skrzynką i z otworu wychodzi drugi pasek.
— „Dai kichi!” Wielkie szczęście! Numer dziewięćdziesiąt dziewięć!
Jeszcze raz wstrząsa skrzynką i jeszcze raz wychodzi wyroczny pasek bambusu.
— „Kyo!” śmieje się Akira. Spotka nas coś złego, wyszedł numer sześćdziesiąt cztery.