Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

wią tło. Nad tem wszystkiem górują w blaskach złotego lśniącego słońca cudowne pałace, lekkie jak marzenie, błękitne, a w ogrodzie błądzą goście, urocze postacie japońskich dziewcząt. Ale wszystkie mają nad czołem aureole z gwiazd — są duchami.
Jest to raj: Gokuraku. Gdy mu się bliżej przyglądam, widzę piękne tajemnicze rzeczy, które na razie uszły mej uwadze. Owe urocze duchy zajęte są robotą w ogrodzie. Pielęgnując pączki lotosu, pryskają na nie czemś, że się rozwijają w piękne kwiaty. Barwy tych kwiatów nie są z tego świata. Niektóre z kwiatów mają kielichy otwarte, a w sercu ich, podobnem blaskiem do różowej jutrzenki, siedzą maleńkie, nagie dzieciątka, a każde z nich otoczone jest maleńkim nimbem światła. Jedne są zupełnie małe, inne większe, wszystkie zdają się rosnąć w oczach, gdyż miłe ich opiekunki karmią je jakąś ambrozyą. Jedno, które tylko co wyszło z kołyski boska Jizo oprowadza po cudownem przestworzu nieba.
W górze, po niebieskim błękicie, wędrują Tenins aniołowie nieb buddhyjskich.
Akira twierdzi, że to niebo zbyt przypomina ziemię. Ogrody, mówi — podobne są do ogrodów przy świątyniach, pomimo kwiatów lotosu, które nie mają barw ziemskich, a błękitne dachy tego nadziemskiego świata, przypominają, jego zdaniem, herbaciarnie w mieście Saikyo.
Ale czem jest właściwie niebo, w pojęciu jakiejś wiary, jeżeli nie idealnem powtórzeniem i uzupełnieniem szczęśliwego bytu na ziemi; snem po śmierci, w którym odnajdziemy życie nowe i wiecz-