peryi miniaturowych sklepików, mieszczących się po obu stronach drogi. Maleńkie, łukowato wygięte domki, wyglądają rzeczywiście, jak domy lalek. Ten, w którym mieszka Akira, jest jeszcze mniejszy od innych, niema ani sklepów, ani drugiego piętra. Wydaje się zamknięty ze wszystkich stron.
Akira odsuwa drewnianą ściankę, która służy za drzwi, a za nią ściankę z papieru. W ten sposób otwarty misterny budynek, ze swoją jasną, niemalowaną ramą i barwnemi ścianami, wygląda raczej na dużą klatkę dla ptaka. Ale maty z sitowia, które pokrywają podłogę, są świeże, pachnące i niepokalanej czystości. Zdejmując obuwie, rozglądam się dokoła i widzę, że wszystko jest równie, czyste, miłe i piękne.
— Żona wyszła — mówi Akira stawiając w pośrodku pokoju żarzysko (hibachi) i rozciągając przed niem małą matę do siedzenia.
— Co to jest, Akira — pytam, wskazując na cienką deskę, wiszącą na ścianie. — Deska wykrojona jest z środka sękatego drzewa tak, że po obu jej bokach widać korę, a tajemniczy alfabet pokrywa ją w dwóch rzędach od góry do dołu.
— O — mówi Akira — to jest kalendarz; na prawo są nazwy miesięcy, które mają po trzydzieści jeden dni, a na lewo nazwy tych, które mają mniej, A
tutaj jest ołtarz domowy.
W alkowie, która jest nieodzowną częścią pokoju do przyjmowania gości, widzę zazwyczaj tutaj używaną skrzynkę z malowidłem, przedstawiającem latające ptaki; na skrzynce stoi „butsuma”, mały, lakowany i złocony ołtarzyk, także w kształcie
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.