droższych za yen’a. Są to długie, cienkie, jak grafit w ołówku sztabki czekoladowej barwy, związane w pęczek, obwinięte złotą albo kolorową banderolą. Sztabkę taką zapala się z jednego końca, a drugi koniec wstawia się w naczynie wypełnione popiołem. Sztabka zaczyna się natychmiast żarzyć, a powietrze napełnia się zapachem.
„Hotaru ni Kirigirisu!” — O Kodomo-shu no o nagusami. — O yasuku makemasu! („Świecące chrabąszcze i świerszcze! — Zabawki dziecięce! — Oddaję tanio!“)
Ah! ale to, co oznacza? Mała buda, jakby budka, strażnika, cała z żerdzi, pokryta u góry szachownicą, zrobioną z białego i czerwonego papieru; z budki tej dobywa się rozgłośny, przenikający dźwięk, podobny do głosu parowe syreny.
„O”, mówi Akira śmiejąc się — to są tylko owady. To niema nic z bonku wspólnego. Owady w klatkach! Przeraźliwy ton gwizdawki pobudza do ruchu całe tuziny wielkich, zielonych świerszczów, z których każdy ma osobną, maleńką klateczkę z bambusu.
„Żywi się je roślinami i skórką melonów i potem sprzedaje jako zabawkę dla dzieci”, objaśnia Akira. Klatki pokryte są brązową siateczką jak od moskitów, pomalowaną przedziwnie jasnemi barwami, japońskim pędzlem. Są także klateczki z świecącemi chrząszczami. Jeden świerszcz razem z klatką, kosztuje 2 centy. Piętnaście chrząszczy świecących, razem z klatką, pięć centów.
Na rogu ulicy, za maleńkim stoliczkiem, stoi niebiesko ubrany chłopiec i sprzedaje drewniane
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.