źdźbła słomy, a między niemi, w równych odstępach wiórki papieru (Goheis), które oznaczają symbol. Jest to shimenawa, święty emblemat Szinto. Do takiego świętego obejścia, niema przystępu mróz, słońce nie spali młodej latorośli, nie zniszczy jej szarańcza ani ptaki. Pole jest zabezpieczone od wszelkiej klęski.
Próżno szukam okiem Buddhy. Nie ma już ani pięknych „tera”, ani Saki, ani Amidy, ani Dai-Nichi-Nyorai, nawet Bosatzu zostawiliśmy już za sobą; Kwan-on i jego święte upostaciowania zniknęły. Pozostał tylko Koshin, pan dróg, — ale tutaj imię jego jest już inne, a sam zamieniony został na bóstwo Szinto. Tutaj nosi on nazwę Saruda-Hikono-mikoto, a obecność jego oznajmiają tylko statuy trzech mistycznych małp, które są jego sługami.
Pierwsza — Mizaru, zasłania oczy rękami i nie widzi nic złego;
Kizaru zasłania uszy rękami i nie słyszy nic złego;
Iwazaru, zasłania usta rękami, i nie mówi nic złego.
A jednak nie: Widzę, że Bosatzu utrzymał się jeszcze w tej czarownej atmosferze magicznego szintoismu. Po bokach drogi widzę jeszcze postacie Jizo-Sama, słodkiej towarzyszki zmarłych dzieci. Postać jej jest jednak nieco zmieniona. Nie stoi już, ale siedzi na kwiecie lotosu, a u stóp jej nie widzę tych drobnych kamyczków, które widziałem w okolicach północno-wschodnich.
Z wysokości olbrzymiej góry spada nagle droga do wioski, pełnej szpiczastych dachów z ryn-
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.