nami. Krajobraz wygląda jak druk kolorowy z obrazków księgi Hiroshige.
Jest to Kami-Ichi w kraju Hoki.
Zatrzymujemy się przed zczerniałą od starości małą gospodą, której właściciel, staruszek, wychodzi na nasze spotkanie. Mnóstwo ludzi, przeważnie kobiet i dzieci, otacza naszą kurumę i przygląda nam się z uśmiechem ciekawie, dotykając mych sukien. Jeden rzut oka na starego gospodarza wystarcza, abym u niego pozostał. Muszę zatrzymać się do jutra, gdyż biegacze moi zbyt są zmęczeni, aby dziś wieczorem puścić się w dalszą podróż.
Zniszczony czasem i niepogodą domeczek okazuje się wewnątrz prześliczny. Polerowane schody i balkoniki są tak niepokalanie białe, że odbijają jak lustro nogi dziewcząt hotelowych, czyste pokoiki pachną świeżością, a miękkie maty na podłogach wydają się przed chwilą rozścielone. Rzeźbione, na kosztownie wyciętych, czarnych słupach mojej alkowy liście kwiatów są cudem piękności. Wiszące na ścianie kakemono jest prawdziwą idyllą. Przedstawia ono Hotei, boga szczęścia, który płynie w łodzi śród wzburzonego strumienia ku tajemnicy purpurowo zachodzącego wieczoru.
Jakkolwiek ustronie to dalekie jest od centrum sztuki, niema jednak w całym domu ani jednego przedmiotu, któryby nie nosił na sobie piętna japońskiego stylu. Prześliczne w formach, stare, o złotych kwiatach przedmioty z laku, cudaczne puszki do słodyczy (Kwashi), przezroczyste, porcelanowe kielichy do wina, z lekko narzuconym rysunkiem na jednej tylko obwódce, filiżanki do herbaty
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.