Ta strona została uwierzytelniona.
jakie odbieramy na dźwięk mowy rodzinnej. Ale jak objaśnić uczucia, które budzi w nas prymitywny śpiew, tak zasadniczo różniący się od melodyi zachodnich i nie dający się powtórzyć w mowie muzycznej?
A same uczucia czem są? Nie wiem, ale czuję, że są czemś nieskończenie dawniejszem odemnie, czemś, co należy nietylko do czasu i przestrzeni, ale co jest istotą bólu i radością każdego bytu we wszechświecie. I pytam się sam siebie, czy tajemnica tego nie leży gdzieś w nieświadomej harmonii najdawniejszego śpiewu przyrody, w nieświadomem pokrewieństwie z muzyką bezludnych pustkowi — trelach i drganiach życia podsłonecznego, które rozbrzmiewa jedną wielką melodyą życia.