Ta strona została uwierzytelniona.
Nikt nie rzekł ani słowa. Pachołkowie spoglądali z przerażeniem na mistrza. Lecz jego nie stropiło, zda się, to wszystko. Wyciągnął miecz w stronę najbliżej stojącego pachołka, który strugami wody z kubła zlewał okrwawione sieczysko od głowni aż po koniec ostrza i skrawkami miękkiego papieru wycierał stal z wielką starannością… Tak się zakończyła część oficjalna zajścia całego.
W ciągu długich miesięcy pachołkowie i służba żyli w trwodze nieustannej przed zemstą duchów. Żaden z nich nie