Strona:Lafcadio Hearn - Opowieści niesamowite i upiorne.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

koiło?” — pyta. Widmo kobiety zwraca się nagle ku niemu, — nie odrywając od listu zaniepokojonego spojrzenia. „Czy mogę spalić to za ciebie?” — pyta. Skłoniła głowę. „Spalę to z samego rana w świątyni. I nikt, — obiecywał, — nie przeczyta tego listu, prócz mnie”. Postać uśmiechnęła się i znikła.

Świtać już zaczęło, gdy kapłan zeszedł na dół do rodziny, oczekującej go z niepokojem. „Nie obawiajcie się, — rzekł, — już się ona tu nie ukaże więcej“. — Jakoż nie zjawiła się już nigdy.