Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No13 part5.png

Ta strona została skorygowana.

Hr. Roman tymczasem szkicował pracowicie Ildefonsa... który mu się udał lepiej... Był on gotów gdy właśnie albumik przeglądać skończono i Nieczujski po niego rękę wyciągnął, ale Herma go zatrzymała, zaczęto chwalić bardzo Ildefonsa, lecz razem śmiać się z niego. W istocie był on zabity tym rysunkiem, który i podobny był i wielce śmieszny.
— Cóż pan powiesz na to, wtrąciła Herma, że ja tymczasem w czasie gdyś pan tych sąsiadów exekwował (cest le mot) zrobiłam pańską nie karykaturę ale skromny portret.
— Pani? mój? niespokojnie się rumieniąc zawołał hr. Roman, któremu nigdy na myśl nie przyszło, żeby i on mógł zostać karykaturą,
— Nie chwaląc się jednak, dodała Herma, byłam dla pana nieskończenie litościwszą niż hrabia dla tych panów.
To mówiąc ukazała mu Album. Roman który miał pewne sztuki pojęcie, zdumiał się nadzwyczajnie i zamilkł. Zdaleka patrzał na swój wizerunek i nie wiedział sam czy się gniewać czy dziękować.
Nie przyszło mu na myśl osądzać oń Nieczujskiego, bo tak był zatopiony w swych karykaturach, że go rysującym nie dostrzegł.
— Nie prawda że schwyciłam trochę podobieństwó? spytała złośliwie Herma.
— Ja o tem sądzić nie mogę, odparł nieukontentowany widocznie Roman, lecz muszę przyznać iż rysunek bardzo ładny.
Herma schowała Albumik pod stół, lecz przy oddawaniu go Nieczujskiemu nie uniknęła wejrzenia Romana, który widząc go przechodzącym do kieszeni młodego jegomości, spochmurniał jeszcze bardziej, ołówek rzucił i siadł w krześle nadęty.
— Nie wiedziałem, że pan jesteś artystą, szepnął niechętnie do Adolfa.
— Ja wcale nim nie jestem, odpowiedział Nieczujski, nie mam do tego pretensyi.