Nieczujskiej, aby pana Adolfa posłała ściągnąć hr. Romana.
Posłuszny pan Adolf zawahał się, ale poszedł.
Na górze zastał malkontenta rozpartego w krześle z wonnem cygarem.
— Baronówna prosi pana na herbatę! rzekł wszedłszy.
Roman spojrzał zrazu milczący, twarz jego objawiała, iż kaprysić chciała, nie wiedział co dalej począć.
— Mam dreszcze i ból głowy, rzekł namyśliwszy się, jest to moje zwykłe nerwowe cierpienie; raczy pan podziękować za pamięć odemnie i powiedzieć, że chyba po odjeździe gości od mojej newralgii będę wolny.
Nacisk mocny położywszy na odjazd gości hrabia sądził, iż uczynił już bardzo wiele. Głową ruch znaczący wykonał, skłonił się i palił cygaro.
— Przyślemy tu panu herbatę, a bodaj i wieczerzę, jeśli newralgia dozwoli jeść, nieco żartobliwie odpowiedział Nieczujski, możeby lepiej było całkiem dziś nie wychodzić.
— O tem mój ból głowy rozstrzygać będzie, zakończył hrabia, nogę na nogę założył i palił.
Był pewny, że panna to uczuje ogromnie. W samej rzeczy obeszło się bez niego, Rębaczewski zabawiał ogrodem, a Szambelan opowiadaniem o nowem Wiednia przeistoczeniu. Lola tego dnia zrezygnowana już, była coraz bardziej milcząca, stary hrabia Dambski zabawiał ją wszakże, bo był człowiekiem mimo swej próżności, miłym i nieskończenie żywszym od syna; który minami i ruchami więcej podsycał rozmowę niż słowy: ani hrabia Modest, ani Rębaczewski nie zachwycili ją wszakże.
Gdy ją pożegnali nad wieczorem, miała dopiero czas zapytać, co się hrabiemu stało.
— Hrabia dostał newralgii, głowa go bolała, rzekł Adolf uśmiechając się, zezwolił nam jednak pocieszać się nadzieją że po odjeździe gości ozdrowieje może.
Herma śmiała się uradowana.
— A! przedziwny! wołała. Szkoda tylko, że nas dwóch karykatur pozbawił.
Jeszcze o tem szeptano, gdy hrabia Roman z wielką powagą wszedł do salonu, dając uczuć Baronównie, iż się czuł obrażonym.
Ją to tylko zniecierpliwiło.
W chwili gdy się towarzystwo rozpierzchło... szepnął zbliżając się, że prosi o chwilę rozmowy.
Lola spokojnie wyszła z nim do sali jadalnej, która stała otworem.
— Nie zdziwi się pani, odezwał się poważnie hrabia, gdy jej wyznam że jestem silnie dotknięty, mocno zasmucony.
— Czem?
— Co znaczy proszę pani ten ciągły najazd na Gromy?
— Nie rozumiem dla czego pan mnie pytasz o to?
— Juściż zdaje mi się że bez zezwolenia jej...
— Daję panu słowo, że nie prosiłam nikogo.
— Lecz to podaje w wątpliwość w oczach ludzi moje położenie.
— Pan masz moje słowo, odezwała się obrażona nieco Lola, lecz ja pana od wszelkich zobowiązań uwolnię, jeśli mu się co we mnie i u mnie nie podoba. Przed opiekunem będę się umiała wytłomaczyć.
Nastąpiło milczenie znaczące.
— Mój stryj, dodał hrabia, miał nadzieję, że przez te dni pani mi się zbliżyć dozwoli i dać poznać.
— Wszak tego panu nikt nie broni.
— Ale jesteśmy ciągle w tłumie natrętów.
— To prawda! cóż ja na to poradzę... odezwała się rozgniewana nieco Baronówna. Wie pan co trzebaby napisać i przybić na bramie, że nie jestem już wolną i że wstęp do mnie dopuszcza się tylko za dozwoleniem opiekuna.
Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No14 part4.png
Ta strona została skorygowana.