Strona:Laozi-Tao.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
LXII.

Kwituję z szczęścia, z faworów podziału,
Któremi dola człowieczeństwo raczy,
Wszystko mi jedno, czy mojemu ciału
Jedwab, czy łachman przypadnie żebraczy.

Pocóż ta troska codzienna o mienie?
Pocóż ten mozół, aby mieć do syta?
Pocóż na zapas to ciał przekarmienie?
Pocóż ta suknia złotogłowiem szyta?

Mojem bogactwem te chmurki przelotne...
Pod niebem gwiezdnem czuję się, jak doma.
Bogactwem mojem te myśli samotne.
Mój skarb — wzniesienia duchowe, zawrotne.

Nie do ujęcia to szczęście rękoma —
Ta rozkosz trwała, chociaż tak znikoma.