katność, której nie przekraczam nigdy. — Wówczas zresztą jeszcze nie ogłoszono oficjalnie jego nazwiska w sprawie niebieskiego dyamentu. Czekałem więc cierpliwie.
Znów podjął:
— Temps ogłasza również interview tego dzielnego Ganimarda. Według niego pewna jasnowłosa dama, która ma być moją przyjaciółką, zamordowała barona d’Hautrec i usiłowała skraść pani de Crozon jej sławny pierścień. I ma się rozumieć, oskarżają mnie, jako autora tych przestępstw.
Lekki dreszcz mnie przebiegł. Byłoż to prawdą? Czy miałem uwierzyć, że przyzwyczajenie do kradzieży, jego rodzaj życia, sama logika zdarzeń — doprowadziły tego człowieka do zbrodni? Patrzyłem nań. Wydawał mi się tak spokojny, jego oczy patrzyły tak szczerze!
Spojrzałem na jego ręce: miały nieskończoną subtelność rysunku, prawdziwe ręce niezdolne krzywdzić, ręce artysty...
— Ganimard cierpi na halucynacye — szepnąłem.
Zaprzeczył:
— Ale nie, ale nie. Ganimard ma przebiegłość... niekiedy nawet spryt.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.