— Zupełnie pewne — potwierdził Wilson, jakby i on już przejrzał całą długą seryę działań, które miały doprowadzić ich wspólną pracę do założonego celu.
Sherlock Holmes uśmiechnął się.
— Wilson, który się zna coś na tem, jest tu obecny, aby pana upewnić.
A potem dodał:
— Oczywiście, nie mam wszystkich atutów w ręku, bo idzie o sprawy już dawne, z przed paru miesięcy. Brakuje mi pierwszych momentów, wskazań, na których mam zwyczaj opierać swe poszukiwania.
— Jak ślady błota i popiół cygara... — wyrzekł z powagą Wilson.
— Lecz za to prócz poważnych wniosków pana Ganimarda mam do mej dyspozycyi wszystkie artykuły, pisane w tym przedmiocie, wszystkie spostrzeżenia zebrane, i jako konsekwencyę tego nieco osobistych poglądów na sprawę...
— Nieco spostrzeżeń, które nam nasunęła analiza lub hypoteza — dodał sentencyonalnie Wilson.
— Czy nie będzie niedyskrecyą — rzekł Lupin tym tonem uprzejmym, którego uży-
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.