Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

— Możemy pójść popatrzyć nań przed śniadaniem?
— Oh! tak! Doskonała myśl!
Podążyła pierwsza, ale stając na progu swego pokoju, wydała okrzyk przerażenia.
— Co się stało? — zapytał pan Gerbois.
Z kolei i on wszedł do pokoju. Biureczka w nim nie było.


∗             ∗

…Co nadewszystko zastanawiało sędziego śledczego, to zadziwiająca prostota użytych środków. W czasie nieobecności Zuzanny, podczas gdy służąca wyszła za sprawunkami, komisyoner udekorowany w zwykłą blaszkę z numerem, — sąsiedzi go widzieli, — zatrzymał swój wózek przed ogródkiem i zadzwonił dwa razy. Sąsiedzi nie wiedząc, że służąca wyszła, nie powzięli najmniejszego podejrzenia, a zagadkowy komisyoner spełnił tymczasem swą czynność w najzupełniejszym spokoju.
Zauważyć należy, że żadna szafa nie została wyłamana, żaden zegar ruszony. Co więcej, portmonetka Zuzanny, którą pozostawiła na marmurowym blacie biureczka,