Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziewiąta za dwadzieścia — rzekł. — O dziewiątej mam się spotkać z hrabią i hrabiną na stacyi.
— W drogę! — wykrzyknął Wilson, połykając jedną za drugą dwie szklanki whisky.
Wyszli.
— Wilsonie, nie odwracaj głowy... Może jesteśmy śledzeni, w takim razie zachowujmy się, jakby nam na tem nic nie zależało... Powiedz mi Wilsonie, jakie twoje zdanie: Czemu Lupin był w tej restauracyi?
Wilson się nie wahał:
— Aby jeść.
— Wilsonie, im dłużej pracuję z tobą, tem więcej spostrzegam twój stały postęp. Daję słowo, stajesz się zdumiewający.
W ciemności Wilson poczerwieniał z radości, a Holmes mówił dalej:
— Aby jeść... z pewnością, a potem prawdopodobnie, aby się upewnić, czy pojadę do Crozon, jak to zapowiada Ganimard w swym interwiewie. Więc jadę, aby mu nie zaprzeczyć. Ale ponieważ idzie o to, aby nie tracić czasu — więc nie jadę.
— Ah! zdziwił się Wilson zaskoczony.