— Cóż to pani szkodzi? Najważniejsze odzyskanie dyamentu — prawda?
— Tak.
— A więc niech pani będzie spokojna. Tylko co zrobiłem pewne zobowiązanie daleko trudniejsze do dotrzymania. Słowo Sherlocka Holmesa — wrócę pani prawdziwy dyament.
Pociąg zwalniał biegu. Holmes wziął fałszywy dyament do kieszeni i otworzył drzwi. Hrabia zakrzyknął:
— Ależ pan wysiada z przeciwnej strony!...
— W ten sposób, jeśli Arsen Lupin mnie śledzi, straci mój trop. Do widzenia.
Urzędnik jakiś zaprotestował — daremnie, Anglik skierował się do biura naczelnika stacyi. W pięćdziesiąt minut potem skoczył do pociągu, który go przywiózł do Paryża jeszcze przed północą.
Przebiegł stacyę pędem prawie. Wpadł przez bufet, wypadł przez jakieś inne drzwi i skoczył do fiakra.
— Ulica Clapeyron!
Upewniwszy się, że nie jest śledzony kazał zatrzymać się fiakrowi przy wjeździe w ulicę i szczegółowo przyglądał się domowi
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.