worek na wpół napełniony piaskiem, który mógł był zranić ich poważnie.
Holmes podniósł głowę. Ponad nimi dwu robotników pracowało na rusztowaniu, przymocowanym do balkonu piątego piętra.
— No! mamy szczęście — zawołał — jeden krok dalej i dostalibyśmy workiem po głowie, z łaski tych niedołęgów. Możnaby myśleć doprawdy...
Urwał nagle, potem wbiegł do domu, przeskoczył pięć pięter, zadzwonił, wpadł do mieszkania, ku wielkiemu przerażeniu służącego i pobiegł na balkon. Nie było nikogo.
— Gdzie robotnicy, co tu byli? — zawołał do służącego.
— Tylko co wyszli.
— Którędy?
— Schodami służbowemi.
Holmes się przechylił. Spostrzegł dwu ludzi, którzy wychodzili z domu, prowadząc rowery. Siedli i zniknęli.
— Czy dawno pracują na tem rusztowaniu?
— Ci? dopiero od dzisiejszego ranka. To nowi.
Holmes wrócił do Wilsona.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.