wy zemdlał znowu — i uderzając się w czoło mówił:
— Wilsonie, mam myśl... Czy to przypadkiem?...
Jak zahypnotyzowany nową myślą, wymawiał urywane zdania:
— Ale tak, to to... Wszystko się wyjaśnia... Szuka się bardzo daleko tego, co jest tuż pod ręką... Do licha! wiedziałem, że tylko trzeba pomyśleć... Ah, mój dobry Wilsonie, myślę, że będziesz zadowolony!
I poruczając starego towarzysza staraniom obcych, sam skoczył w ulicę i pobiegł do Nr. 25.
Ponad bramą po prawej stronie widniał napis na kamieniu: “Architekt Destange, 1875 r.”
Pod Nr. 23 ten sam napis.
Jak dotąd wszystko dobrze, ale tam w alei Henri-Martin co znajdzie?
Fiakier przejeżdżał.
— Fiakier! Aleja Henri-Martin, Nr. 134, galopem!...
Stojąc w powozie popędzał konia, obiecywał napiwek woźnicy. Prędzej!... Jeszcze prędzej!...
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.