— Popiół papierosa? — zagadnął Wilson, którego ciekawość otrzeźwiła.
— I wiele innych rzeczy! Pomyśl tylko Wilsonie, odnalazłem tajemną więź, która spaja ze sobą wszystkie przygody jasnowłosej damy. Jak myślisz, czemu trzy mieszkania, w których odbyły się te zajścia, obrał sobie Lupin? Czemu?
— Tak? — czemu?
— Bo te trzy domy, Wilsonie, były zbudowane przez jednego architekta. To było łatwo odgadnąć — może powiesz? — Panie, ale nikt o tem nie pomyślał.
— Nikt, prócz ciebie.
— Prócz mnie, który wiem teraz, że ten sam architekt, kombinując pewne plany, uczynił możliwem dokonanie trzech faktów cudowne napozór, w rzeczywistości zaś proste i łatwe.
— Cóż za szczęście!
— Był już wielki czas, stary towarzyszu, zaczynałem tracić cierpliwość... bo przecież już czwarty dzień.
— Z dziesięciu.
— Oh! od dziś!...
Nie mógł usiedzieć na miejscu, szczęśliwy i radosny wbrew przyzwyczajeniu.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.