— Ale przypomnij sobie, ojcze... razem ustawialiśmy je...
— Kiedy?
— Wieczorem... wiecz... wigilią dnia...
— Ale gdzie? odpowiadaj!... O śmierć przyprawiasz...
— Gdzie?... w biureczku...
— W biureczku skradzionem?
— Tak.
— W biureczku skradzionem!
Powtórzył te słowa ciszej z rodzajem przerażenia.
Potem chwycił ją za rękę i jeszcze ciszej dodał:
— Ono, zawierało milion, moja córko...
— Ah! ojcze, dlaczegożeś mi nie powiedział o tem? szepnęła naiwnie.
— Milion! — mówił dalej — tam był los loteryi “prasy”... na który padła główna wygrana.
Ogrom niepowodzenia go powalił. Długo pozostali w milczeniu, którego nie mieli odwagi przerwać, wreszcie Zuzanna się odezwała:
— Ale ojcze, zapłacą ci go pomimo to?...
— Jakto? Na jakich dowodach?
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.