ciemności tuż przy nim na balkonie. Byłoż to możliwe? od jak dawna ta osobistość niewidzialna dotrzymywała mu towarzystwa? I którędy przybyła?
Nieznajomy tymczasem zeszedł po stopniach i skierował się do wielkiej dębowej szafy. Ukryty poza materyą, zwieszającą się z poręczy galeryi, Holmes klęcząc obserwował — i widział człowieka, jak przewracał papiery, zapełniające szafę. Czego szukał?
Tymczasem drzwi się otworzyły i panna Destange weszła nagle, mówiąc do osoby, która szła za nią:
— A więc stanowczo nie wychodzisz, ojcze?... W takim razie zapalę światło... zaraz... poczekaj...
Człowiek szybko przymknął drzwi szafy i ukrył się we framudze głębokiego okna, zaciągając za sobą firanki. Jak mogła panna Destange go nie spostrzedz? Jak mogła go nie posłyszeć? Bardzo spokojnie zakręciła guzik elektryczny i zrobiła przejście ojcu. Usiedli obok siebie. Wzięła książkę, którą przyniosła ze sobą i zaczęła czytać.
— Twego sekretarza już tu niema? — rzekła po chwili.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.