cyzyę. Był na nim adres firmy: Jubiler Leonard ulica de la Paix.
Postanowił po prostu zostawić człowieka. Odsunął skrzynię, zamknął piwnicę i wyszedł z domu. Z biura pocztowego uprzedził pana Destange, że nie może przyjść aż jutro. Potem udał się do jubilera, oddał mu granaty, mówiąc:
— Pani przysyła mnie z tymi kamieniami. Rozsypały się z przedmiotu, który tu kupiła...
Holmes dobrze trafił, jubiler bowiem odpowiedział:
— Rzeczywiście... Ta pani telefonowała już do mnie. Sama wkrótce po nie przyjdzie...
Nie wcześniej, jak o piątej, Holmes stojący na chodniku przeciwnym, spostrzegł jakąś zawoalowaną damę, której wygląd wydał mu się podejrzanym. Przez okno widział, jak kładła na kontuarze starożytny klejnot, ozdobiony granatami.
Prawie zaraz wyszła i pieszo załatwiała sprawunki, potem przeszła od strony Clichy i zawróciła ulicami, których Anglik nie znał. Przy zapadającej nocy wciąż dążąc za
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.