z kominka niebieski dyament a we dwa tygodnie później wejść do pokoju konsula Bleichen i ukryć dyament niebieski w głębi flakonu... Czyn istotnie dziwny, mała zemsta kobieca być może, nie wiem, zresztą to mało ważne.
— Potem?
— Potem — rzekł Sherlock głosem bardziej jeszcze poważnym — zaprowadzę pana Destange do domu Nr. 134 w alei Henri-Martin i poszukamy, jak baron d’Hautrec...
— Milcz pan! milcz! — jęknęła Klotylda w nagłem przerażeniu. Zabraniam panu!... Więc pan ośmieli się mówić, że to ja... pan mnie oskarży...
— Oskarżam panią o zabójstwo barona d’Hautrec.
— Nie, nie, to potwarz!
— Pani zabiła barona d’Hautrec. Weszła pani do jego domu pod imieniem Antoniny Brehat z zamiarem pochwycenia dyamentu i pani go zabiła.
Znów wyszeptała złamana, niemal błagając:
— Milcz pan, zaklinam pana... Wiedząc tyle rzeczy, musi pan wiedzieć, że ja nie zamordowałam barona.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.