— To znaczy, że działam sam i że sam miałem pójść na wyprawę.
— A więc, nie mam się czego obawiać, ponieważ pan jesteś w moich rękach.
— Nie ma się pan czego obawiać, dopóki ja jestem w pańskich rękach.
— To znaczy, że pan w nich nie pozostanie?...
— Nie.
Arsen Lupin postąpił krok jeszcze do Anglika, i kładąc mu lekko rękę na ramieniu rzekł:
— Słuchaj pan, nie mam humoru do dysputy, a pan, nieszczęściem dla siebie, niema możności zaszachowania mnie. Więc kończmy.
— Kończmy.
— Da mi pan słowo honoru, że nie będzie pan usiłował uciec z tego statku aż do chwili, gdy się pan znajdzie na angielskich
wodach.
— Daję panu me słowo honoru, że szukać będę wszelkich sposobów ucieczki — odrzekł Holmes nieugięty.
— Na Boga! Pan wie jednak, że dość mi słowo rzec, aby pan był ubezwładniony.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.