Pan Feliks Davey, młody człowiek, elegancki, ubrany według ostatniej mody, z laską w ręku, której waga świadczyła o silnych mięśniach jej właściciela, pan Feliks Davey wyszedł teraz spokojnie i siadł na ławce w alei poprzecznej, która przecina aleję Bois de Boulogne, naprzeciw ulicy Pergolese. Obok niego kobieta o wyglądzie drobno-mieszczanki czytała gazetę, podczas gdy małe dziecko bawiło się w pobliżu, grzebiąc łopatką w kupie piasku.
Po chwili Feliks Davey rzekł do kobiety, nie zwracając głowy:
— Ganimard?
— Wyszedł o dziewiątej rano.
— Dokąd?
— Do Prefektury policyi.
— Sam?
— Sam.
— Nie było depeszy w nocy?
— Żadnej.
— Zawsze mają zaufanie do pani?
— Zawsze. Oddaję pani Ganimard drobne posługi a ona opowiada mi wszystko, co jej mąż robi... Spędziliśmy ranek razem.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.