— Wydał pan rozkaz kapitanowi, aby przybył do Southampton nie wcześniej, jak o pierwszej w nocy. Wylądowano o północy. Więc mogłem siąść na statek do Hawru.
— Czyżby kapitan mnie zdradził? To niemożliwe.
— On pana nie zdradził.
— A więc?
— To jego zegarek...
— Tak jego zegarek, który posunąłem o godzinę.
— Jakim sposobem?
— Jak zwykle, jak się posuwa zegarek, pokręcając sprężynę. Rozmawialiśmy, siedząc obok siebie, opowiadałem mu najciekawsze anegdotki. Dalibóg, nie spostrzegł nic.
— Brawo! brawo! śliczny pomysł! będę pamiętał. Ale zegar ścienny w jego kabinie?
— Ah! zegar ścienny! Z nim było trudniej, bo miałem nogi związane, ale majtek, który mnie strzegł w czasie nieobecności kapitana, chętnie się zgodził pomódz w pracy skazówce.
— On? Więc tak, on się zgodził?...
— Oo! Nie rozumiał zupełnie doniosłości swego czynu! Powiedziałem mu, że za
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.