— Panie Holmes!
Anglik się zatrzymał.
— Panie Lupin?
Lupin wydał się głęboko zachwiany ostatnim ciosem. Brózdy zorały jego czoło, był znużony i ponury. Jednak otrząsnął się w nowym napływie energii i mimo wszystko pogodny, swobodny zawołał:
— Przyzna pan, że los zaprzysiągł się na mnie! Tylko co przeszkadza mi w ucieczce tym kominem i wydaje mnie w ręce pana. Teraz znów posługuje się telefonem, aby złożyć panu w darze damę jasnowłosą! Pochylam głowę wobec jego zrządzenia.
— A to znaczy?
— To znaczy, żem gotów do rozpoczęcia układów.
Holmes odprowadził na stronę inspektora i prosił go tonem, który wykluczał wszelką odmowę — o upoważnienie wymienienia kilku słów z Lupinem. Potem powrócił do pojmanego.
O rozmowo nad rozmowami! Zaczął tonem suchym, nerwowym:
— Czego pan sobie życzy?
— Wolności panny Destange.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/246
Ta strona została uwierzytelniona.