— Ostatniej soboty — odrzekł baron — w nocy z soboty na niedzielę.
— A więc przed sześciu dniami. Teraz słucham pana.
— Naprzód muszę panów uprzedzić, że moja żona i ja mimo, że zastosujemy się do rodzaju życia, jakiego wymaga nasze położenie towarzyskie, wychodzimy o ile możności mało. Wychowanie dzieci, trochę przyjęć, upiększenie naszego domu — oto nasze zajęcie; wszystkie nasze wieczory, albo prawie wszystkie, upływają nam tutaj w tym pokoju, który jest buduarem mej żony i w którym zgromadziliśmy trochę dzieł sztuki. Soboty więc ostatniej, koło godziny 11-tej zgasiłem światło elektryczne i oboje z żoną udaliśmy się, jak zwykle do naszego pokoju.
— Który się znajduje?
— Obok, te drzwi, które pan widzi. Nazajutrz tj. w niedzielę, wstałem wcześnie. Ponieważ Zuzanna, moja żona, spała jeszcze, przeszedłem do tego buduaru, jak mogłem najciszej, aby jej nie zbudzić. Jakież było moje zdziwienie, gdy spstrzegłem, że okno otwarte, kiedy poprzedniego dnia wieczorem zostawiliśmy je zamknięte!
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/275
Ta strona została skorygowana.