— Z pewnością nie... Jednak chciałbym ją widzieć.
Udał się do pokoju Wilsona. Kobieta ubrana, jak zwykle szarytki w długą suknię z szarego płótna była pochylona nad chorym i podawała mu lekarstwo. Kiedy się odwróciła, Holmes poznał młodą pannę, która go zaczepiła na dworcu Północnym.
∗
∗ ∗ |
Nie było między nimi żadnego wyjaśnienia. Alicya Demun uśmiechnęła się łagodnie swemi cudnemi, poważnemi oczyma, bez śladu pomieszania. Anglik chciał mówić, wymówił słów parę i zamilkł. Wtedy ona powróciła do swej czynności, spełniając ją spokojnie pod okiem zdumionego Holmesa, ustawiała flakony, zwijała i rozwijała bandaże płócienne i znów uśmiechnęła się do niego jasno. — Wykręcił się na pięcie, zeszedł, spostrzegł w dziedzińcu automobil pana d’Imblevalle, siadł i kazał się wieźć do Levallois, do składu powozów, którego adres był wymieniony na kartce fiakra, jaką mu dała dziewczynka. Woźnicy Dupret, który w niedzielę rano jeździł numerem