tyldę Destange. Czyż to nie ta sama pogoda, z jaką dama jasnowłosa go przyjęła? czyż nie znajdował się po raz wtóry wobec jednej z tych istot, które pod opieką Arsena Lupin, pod bezpośredniem działaniem jego wpływu, potrafiły zachować nawet w chwili grożącego niebezpieczeństwa podziwu godny spokój?
— Holmes... Holmes...
Zbliżył się do Wilsona, który go przyzywał i pochylił się nad nim.
— Cóż stary towarzyszu, cierpisz?
Wilson poruszył wargami, nie mogąc głosu wydać. W końcu z wysiłkiem wyjąkał:
— Nie, Holmesie... to nie ona... Niepodobna, żeby to była ona...
— Co mi tu będziesz gadał? Mówię ci, że ona, ja ci mówię! Jedynie wobec kreatury Lupina, podstawionej i nakręconej przez niego mogę w ten sposób stracić głowę i działać tak głupio... A teraz ona wie całą historyę albumu... Ręczę ci, że w ciągu godziny Lupin będzie uprzedzony. Zanim godzina upłynie... Co mówię? Ależ zaraz! Aptekarz... nagląca recepta... blaga!
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/316
Ta strona została skorygowana.