Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/331

Ta strona została skorygowana.

padek, zasługujący na uwagę? I jeden myślał a drugi marzył, obadwaj ukrywając pod tą samą maską obojętności potężne starcie swych dwu ambicyi.
Jedna minuta jeszcze, a utoną.
— Najważniejsze jest — rzekł Lupin — wiedzieć, czy będziemy tonąć przed czy po przybyciu rycerzy sprawiedliwości. O to idzie! Bo co do samej kwestyi tonięcia, to ona już teraz niema żadnej wagi. Mistrzu, to uroczysta godzina testamentu. Przekazuję wszystek mój majątek Sherlockowi Holmesowi, obywatelowi angielskiemu, zobowiązując go... Ale, Boże! jakże szybko się zbliżają rycerze sprawiedliwości! Ah! dzielni ludzie! — rozkosz patrzeć na nich! Co za zręczność w robieniu wiosłem! Patrzcie, ależ to ty brygadyerze Folenfant? Brawo! Pomysł statku wojennego był doskonały. Pochwalę cię przed twoją zwierzchnością, brygadyerze Folenfant... Czy medalu życzysz sobie? Dobrze... rzecz załatwiona. A towarzysz twój Dieuzy, gdzie to on? Na lewym brzegu, prawda, śród setki widzów?... W ten sposób jeśli uniknę rozbicia, będę ujęty przez Dieuzy’ego i jego ziomków, albo na