chem skoczył do automobilu, który stał obok chodnika. Motor był w ruchu, bo powóz ruszył natychmiast, objechał Madeleine i zniknął.
— Święci Pańscy! — zakrzyknął Ganimard — i to jeszcze manewr “jego” metodą!
Rzucił się naprzód a inni jego ludzie jednocześnie biegali wokoło Madeleine.
Ale zaśmiał się wnet głośno. Przy wejściu do bulwaru Malesherbes automobil zatrzymał się w pędzie, i pan Gerbois zeń wyskoczył.
— Prędzej! Folenfant... — do palacza — to może ów Ernest.
Folenfant wypytywał palacza. Był to niejaki Gaston, służący w Towarzystwie automobilowem, przed dziesięciu minutami jakiś pan go zatrzymał i kazał mu czekać w pogotowiu koło kiosku, aż do przybycia innego pana.
— A ten drugi pasażer jaki adres podał? — zapytał Folenfant.
— Żadnego adresu... “Bulwar Malesherbes... avenue de Messine... podwójny napiwek”... i tyle.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.