W rzeczy samej nocował tam, i nazajutrz też, i dnia następnego również i t. d. Kiedy pełne już trzy dni i trzy noce upłynęły, nietylko, że nie odkrył nieuchwytnego Lupina, i jego nie mniej nieuchwytnej towarzyszki, ale nie odnalazł nawet najmniejszej wskazówki, któraby mu pozwoliła postawić jakąkolwiek hypotezę co do sposobu ich ucieczki.
Dlatego też pozostał przy pierwotnej opinii:
— Skoro niema najmniejszego śladu ich ucieczki, to muszą być tu!
Może — w głębi swego sumienia był mniej przekonany, ale nie chciał tego przyznać.
— Nie! po tysiąckroć nie! Mężczyzna i kobieta nie ulatniają się tak, jak duchy w bajkach dziecięcych.
I nie tracąc odwagi, prowadził dalej poszukiwania, jakby się spodziewał odkryć ich przyczajonych w jakiejś skrytce niedosiężonej, lub wcielonych w kamienie domu.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.