— Dobrze, — rzekł do siebie Karol, zbierając przytomność — nowa zachcianka pana barona...
Narzucił ubranie, zbiegł szybko po schodach. Zatrzymał się przed drzwiami i z przyzwyczajenia zastukał. Żadnej odpowiedzi. Wszedł.
— Cóż to — mruknął — niema światła?... Czemuż do djabła je zgaszono?
I głosem przyciszonym zawołał:
— Panienko!
Żadnej odpowiedzi.
— Czy pani tu jest?... Co się stało? Czy pan baron zasłabł?
Ta sama cisza dokoła, cisza głucha, która zaczyna nań działać. Robi dwa kroki naprzód: nogą zawadza o krzesło, a dotykając je, spostrzega, że jest przewrócone. Jednocześnie napotyka ręką inne przedmioty na podłodze: półeczkę, parawan. Strwożony cofa się do ściany i omackiem szuka guzika światła elektrycznego. Znalazł go, zakręcił.
Po środku pokoju między stołem a oszkloną szafą leżało rozciągnięte ciało jego pana, barona d’Hautrec.
Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.