Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zbliża się... Wchodzi... Już nie umknie. Folenfant i Dieuzy strzegą drzwi... Jasnowłosa dama do nas należy.


∗             ∗

Prawie jednocześnie nieznajoma ukazała się na progu: wysoka, szczupła, o twarzy bardzo bladej i włosach złocisto blond.
Wzruszenie zdławiło głos Ganimarda. Pozostał niemy, niezdolny słowa wymówić! Jaki tryumf nad Arsenem Lupin! Jaki rewanż! A jednocześnie ta wygrana zdawała mu się odniesiona z taką łatwością, że zapytywał sam siebie, czy czasem jasnowłosa dama nie wysunie mu się z rąk przy pomocy jednego z tych czarów, którymi rozporządzał Lupin.
Ona tymczasem czekała, zdziwiona tą ciszą i rozglądała się wokoło, nie mogąc pokryć swego niepokoju.
— Odejdzie!... Zniknie!... — myślał Ganimard w pomieszaniu.
Gwałtownym ruchem stanął między nią a drzwiami.
Odwróciła się i chciała wyjść.
— Nie, nie — zaprotestował — czemu się pani oddala?