Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

nym biegu automobilu! Ale jego bieg trwa jeden poranek, a mój całe życie!
— Co za liryzm — zawołałem. — I ty mi chcesz wmówić, że nie masz szczególnej przyczyny podniecenia?
Uśmiechnął się.
— No — rzekł — przenikliwy z ciebie psycholog. Jest istotnie przyczyna.
Nalał pełną szklankę zimnej wody, wychylił ją i zapytał:
— Czyś czytał dzisiejszy numer Tempsa?
— Słowo daję, nie.
— Sherlock Holmes musiał przepłynąć la Manche dzisiaj i przybył koło szóstej wieczór.
— Do licha! A pocóż?
— Maleńka wycieczka, na którą go zapraszają hrabiowie de Crozon, synowie d’Hautrec i pan Gerbois. Spotkali się na dworcu północnym, a stamtąd udali się do Ganimarda. W tej chwili radzą w sześcioro.
Nigdy pomimo nadzwyczajnej ciekawości, jaką we mnie wzbudza Arsen Lupin nie pozwalam sobie na wypytywanie go o sprawy jego prywatnego życia, o ile sam mi tego nie mówi. Jest to z mej strony pewna deli-