Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/122

Ta strona została skorygowana.




Rozdział XII.
Plany wynalazku.

— Czy pan Ted Drew?
— Tak jest. I czy mam zaszczyt mówić z hrabią Cherteck?
— Owszem.
Na terasie eleganckiego hotelu wysoko ponad morzem, spotkało się dwóch mężczyzn.
Jednym z nich był Ted Drew, syn sławnego uczonego. Ojciec jego, Amos Drew, zmarły niedawno, byt genjalnym chemikiem, największym chemikiem owych czasów, jak twierdzili jego wielbiciele. Wynalazków jego nie można było zliczyć i przyniosły one, mimo iż twórca ich odznaczał się bezinteresownością, duże sumy pieniężne. Ale kapitały te okazały się zaledwie wystarczające, by móc pokryć szalone wydatki — nie wynalazcy — ale jego syna-jedynaka. Gracz i pijak, lubujący się we wszystkich najkosztowniejszych rozkoszach życia, rozrzucał on pełnemi garściami fortunę ojcowską i ogólnie twierdzono, że Amos Drew umarł przedwcześnie, trawiony zgryzotą z powodu postępowania i charakteru jedynaka.
Ted Drew przedstawiał typ solidnie zbudowanego mężczyzny wzrostu średniego i ciężkiej budowy.