Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/128

Ta strona została skorygowana.
124

Wkrótce weszła pomiędzy skały dziwacznie poplątane i tutaj czuła się już zupełnie bezpiecznie. Umiejąc dobrze chodzić po górach, wdrapała się na szczyt wysokiej skały, wznoszącej się ponad falami i stąd rzuciła portfel w pieniące się odmęty, rozbijające się z wściekłością o kamienne podnóże.
Poczem szybko, ale nie biegnąc, poszła spokojnie wybrzeżem do swojej willi.