Kiedy Klara Skinner znalazła się u siebie w domu, było już zupełnie jasno.
Awanturnica weszła odrazu do sypialni. Był to pokój duży, umeblowany poprostu lecz z wyszukaną elegancją. W kącie znajdował się Buddha wielkości naturalnej, mając skrzyżowane wielkie palce rąk na swym polerowanym brzuchu, zdawał się być pogrążony w rozkoszach Nirwany.
Klara rzuciła okiem na łóżko z lekkiem wahaniem. Jakby to było dobrze przespać się po nocy tak bardzo niespokojnej! — Nie, należy pomyśleć o rzeczach poważnych, powiedziała do siebie. Usiadłszy w fotelu, rozłożyła na kolanach swoją torbę podróżną, wyjęła stamtąd skórzany woreczek i zaczęła najspokojniej wydobywać stamtąd ukradzione klejnoty. Z szuflady w szafie wyciągnęła parę zgrabnych bucików, wzięła z lewej nogi, okręciła obcas, który odskoczył, odsłaniając wydrążone wnętrze.
W wydrążeniu tem Klara umieściła zrabowaną biżuterię, poczem zakręciła znów obcas, a parę trzewików zawinęła w papier, poczem zamknęła torebkę i włożyła ją pod Buddhę, którego wprawiła w ruch bez najmniejszego trudu...