Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/189

Ta strona została skorygowana.
185

i każesz go przetransportować na dworzec, gdzie nadasz go do miasta. Ale nie wyobrażaj sobie, że w zamknięciu będę więźniem! Tym oto nożem przeszywam wierzch za pierwszym podejrzanym hałasem i przebijam ciebie i innych, którzyby chcieli mnie dotknąć. No, zamykaj i biada ci, jeżeli pikniesz słówko!
Yama był tak steryrozowany, że ani mu przez myśl nie przyszło wykorzystać sytuacje i zawołać policję. Natychmiast wypełnił rozkaz Smilinga.
Nazajutrz Blanc-Castel od rana budziło się do żyda zwykłego. Flora wyszła po sprawunki w towarzystwie matki, a Mary zajęła się rozpakowywaniem kufrów, które właśnie nadeszły.
W tej chwili nadbiegł Yama, czyniąc gesty rozpaczliwe.
Mary jednak, nie rozumiejąc się wcale na jego mimice, bez wahania wzięła z rąk służącego klucze i otworzyła wielki kufer.
Nastąpił efekt teatralny.
Sam Smiling z nożem w ręku, podniósł się gwałtownym ruchem i wyskoczył.
— Dobrze jest wyprostować się i rozruszać nogi, zadrętwiałe trochę w drodze, — rzekł z uśmiechem pseudo-poczciwym, tak złowrogim dla tych, którzy go znali.
Yama uciekł a Mary wpatrywała się oczami rozszerzonemi z przerażenia.
— Jeszcze... tu... wyjąkała.
— Tak. Jeszcze, tu. To nie tak łatwo mnie się pozbyć! Znam tajemnicę domową i myślę że i pani będzie się mną opiekowała chętnie — czy niechętnie!
I dodał szortko:
— A zresztą, dość już tych żartów! Ukryj, mnie zaraz. A potem jeść!