Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/193

Ta strona została skorygowana.
189

— Dziękuję pani za jej życzliwość i intuicję. Dodaje mi to odwagi do opowiedzenia wszystkiego.
Flora wstała, zamknęła na klucz drzwi do przedpokoju i siadając, rzekła:
— Teraz jest pan bezpieczny. Słucham pana.
Gordon zajął miejsce w fotelu i spokojnym głosem zaczął opowiadać.
— Wie napewno pani o istnieniu kooperatywy Farwell. Wyroby jej rozchodzą się na cały świat. Kiedy ojciec Farwell umarł, stworzył on przez specjalne zarządzenie w testamencie, uprzywilejowania dla tych robotników, którzy mu dopomogli do stworzenia olbrzymiego majątku, a mianowicie postanowił, że ćwierć dochodów, realizowanych przez jego spadkobierców ma należeć do personalu fabrycznego, złączonego w kooperatywę i że każdy robotnik czy urzędnik będzie pobierał część dochodu w stosunku do lat służby i odpowiedzialności pełnionych funkcyj.
Wszystko szło bardzo pomyślnie przez przeciąg lat pięciu i nigdy najmniejsza dyskusja nie naruszyła harmonji. Mojem zadaniem było wprowadzenie w życie regulaminu, co specjalnie w testamencie zaznaczył ojciec Farwell, którego byłem adwokatem.
Spadkobiercami zmarłego byli dwaj jego synowie. Starszy John, o charakterze prawym i sprawiedliwym. Młodszy Silas, był człowiekiem bez sumienia i znał tylko swój interes osobisty. Póki żył John, kooperatywa Farwell rozwijała się pomyślnie. Silas, trzymany przez brata na uboczu, kierował ekspedycją towaru. Jednakże stanowisko to nie przypadało mu do gustu i zażądał podziału rządów. Dyskusja między braćmi rozpoczęła się na dobre i przerwaną została z chwilą nagłej śmierci Johna.