Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/194

Ta strona została skorygowana.
190

W swoim czasie mówiono dużo o tej śmierci, otoczonej zresztą bardzo tajemniczemi okolicznościami a nici podejrzeń snuły się dokoła Silasa. Ale oskarżenie byłoby tak straszne, że nikt nie ośmielił się z niem wystąpić, aż wreszcie zapomniano o wszystkiem.
Silas pozostał jedynym dyrektorem kooperatywy Farwell. Był to początek upadku firmy, albowiem Silas grał na giełdzie, angażując w to olbrzymie sumy. A przytem jego osobista opinja była tak ohydna, że odstraszała najlepszych odbiorców.
Niebawem nieszczęśliwe spekulacje spowodowały ogromne luki, które trzeba było zapełnić bezzwłocznie.
Po całym takim tygodniu gry ze stratami szalonemi Silas nie zawahał się zagarnąć dywidendę kwartalną, należną pesonelowi. Kiedy zjawiłem się w firmie, by ją zainkasować na rzecz robotników, odpowiedział mi przecząco, oświadczając gburowato, że już ma dość tego eksploatowania swej osoby przez personel.
— Panowie ci stają się zbyt wymagający. Obecnie mam zamiar być jedynym sędzią sytuacji i jeżeli będę dawał jałmużnę, to nie dlatego, że było to życzeniem mego ojca, ale wedle mego uznania i pod moją tylko kontrolą.
Napróżno przedstawiałem mu, że zarządzenia w testamencie ojca Farwell‘a nie były jedynie życzeniem, ale stanowiły prawo spadkobierców. Wyrzucił mnie za drzwi!
Udałem się wówczas do robotników i poprosiłem ich o zwłokę, podając jako pretekst niewykończenie rachunków, za ubiegły kwartał. Zacni ci ludzie uwierzyli mi. Jadnakże czas mijał a pieniędzy wciąż nie było. Robotnicy zaczęli coś podejrzywać i wysłali do mnie deputację celem wyrażenia swych obaw. Perswadowałem im by jeszcze czekali, ale nie