Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/200

Ta strona została skorygowana.




Rozdział XXI.
Dwa białe koła.

Maks Lamar uciekł poprostu ze swego biura: dręczyło go bowiem głuche przeczucie. Postanowił więc spędzić godzinę w klubie czytając dzienniki. Po jakimś kwadransie ktoś wchodzący przywitał go głośno:
— Dzieńdobry panu, doktorze Lamar!
Maks poniósł głowę i ujrzał osobnika, nie cieszącego się bynajmniej jego poważaniem.
— Witam pana, panie Farwell.
— Jakże się cieszę, że pana tu spotykam, — mówił Silas Farwell. — Właśnie bowiem chcę zasięgnąć porady pańskiej w pewnej sprawie.
— Chodzi tu, — przerwał mu doktor, — o adwokata Gordona, który uciekł, zdefraudowawszy pieniądze, przeznaczone dla pracowników kooperatywy... tak przynajmniej twierdzi pan?
— Tak, to jest moje oskarżenie, oparte na niezbitych dowodach.
Maks Lamar patrzył na Farwella i zapytywał sam siebie, czy ten przemysłowiec mający opinię bardzo zaszarganą i nieciekawy charakter, nie jest istotnym winowajcą?