stanika paczki banknotów i przeliczyła je. Było tam 75.000 dolarów.
— Pozostaje mi jeszcze oddać robotnikom Kooperatywy Farwell to, co się im słusznie należy.
Ktoś leciutko zapukał do drzwi.
Flora wrzuciła pieniądze do szufladki biurka i otworzyła drzwi. Była to Mary.
— Dziecino moja, — szepnęła, — jesteśmy w niebezpieczeństwie wielkiem. Sam Smiling znajduje się tu.
— Tu, jakim sposobem? — spytała Flora.
Mary opowiedziała jak mogła przygodę z kufrem, oddanym pod opiekę Yamy.
— Steroryzował nas oboje, moje dziecko. Ukryłam go narazie na poddaszu.
Flora zbladła, ale opanowała się szybko. Zagrały w niej znów instynkty wojownicze.
— Muszę z nim skończyć, — rzekła odważnie. — Mary, zaprowadź mnie do jego kryjówki.
Obie kobiety weszły po schodach, wiodących na strychy. Słysząc kroki, Sam Smiling wyszedł ze swego kąta i stanął przed panną Travis.
Co się tu dzieje, — rzekła Flora spokojnie. — Słyszę, ze pan nie chce zachowywać się rozsądnie?
— Ależ owszem, owszem, — odpowiedział bandyta szyderczo. Jestem tak rozsądny jak pani. Bo sądzę, że porozumieliśmy się...
— Co do czego?.
— No, do tego: pani mi daje wikt, mieszkanie i chroni mnie przed ręką sprawiedliwości, co jest najważniejsze. A zato ja zgadzam się nie zdradzać nigdy wiadomej pani tajemnicy.
— I pan myśli, te uwierzę panu?
Strona:Leblanc - Czerwone koło.djvu/210
Ta strona została skorygowana.
206